czwartek, 7 czerwca 2018

Jakie argumenty przesądzają o tym, że cały system wychowawczy ma podłoże przemocowe?



Dla każdej kary i zakazu da się znaleźć uzasadnienie. Np. zakaz posiadania telefonów komórkowych w szkołach: „uczniowie mogą gnębić kolegę; wsadzić mu głowę do toalety, nagrać film ze zdarzenia, a później umieścić go w necie. Zakazując uczniom używania komórek, zwiększy się ich bezpieczeństwo”. Represja wychowawcza jest zawsze racjonalizowana tj. uważana za słuszną w danym przypadku. Nawet dla bicia pasem „za trzymanie łokci podczas obiadu”. Dwa argumenty ostatecznie przesądzają jednak o przemocowości wszystkich stosowanych form wychowawczych:
1/ O nastolatkach mówi się natomiast bez przerwy i  wyłącznie źle: „nastolatki się malują i wyglądają jak prostytutki”, „durne gimbusy”, „idą do łóżka z kim popadnie” I wiele innych rzeczy. Pod ich adresem płynie nieprzerwany strumień zarzutów, ciągnących się czasami kilkadziesiąt lat. Wielopokoleniowy charakter ma zwłaszcza dyskusja o ubiorze nastoletnich dziewczyn oraz narzekanie na młodzież „jaka to teraz jest zła, a kiedyś była lepsza”. Jeśli nastolatki przez kilkadziesiąt już chyba lat są wychowywani za noszenie krótkich spódniczek, czemu zatem nikt nie wychowuje pijanych studentów za ciągłe nocne hałasowanie. Przecież ta sytuacja też trwa od pokoleń, noc w noc. W społeczeństwie nie porusza się tematu studentów, robiących z miasta rynsztok, bo prowadzenie ogólnospołecznej dyskusji o pijaństwie studentów doprowadziłoby do ich wykluczenia ze społeczeństwa. Społeczeństwo, chociaż ma dosyć nocnych ryków pod swoimi balkonami, broni jednak studentów przed wykluczeniem, nie kontynuując nawet założonego przeze mnie wątku dyskusyjnego, w którym rozwinąłem skrót nzs jako nachlana zwierzyna studencka. Nastolatkowie z kolei budzą pretensje o dokładnie wszystko właśnie dlatego, że są społecznie wykluczona grupą. Każda reprymenda w stosunku do nastolatków nie jest więc żadnym wychowaniem tylko formą agresji do społecznie wykluczonej grupy. Celem wychowania jest nauczenie wartości i zasad postępowania na całe życie. Żeby chodziło rzeczywiste wartości i zasady, studenci byliby wychowywani nieustannie. Za to jak zachowują się w nocy w stanie upojenia alkoholowego, strofowałoby się ich totalnie, na każdym kroku. Jeżeli wizerunek "głupiego gimbusa" ma charakter kulturowy, nabijanie się ze studenckich ryków powinno być wręcz kulturowym kabaretem. Dzieje się jednak dokładnie odwrotnie- społeczeństwo chroni studentów przed napiętnowaniem, a konsekwencjami za ich zachowanie obarcza nastolatków. Nastolatkowie pod szczytnym hasłem "uczenia zasad" są ciągle łajani, ale jeśli pijani studenci nie chcą mieć jakichkolwiek zasad, to ich nie mają: drą mordy, zastraszają ludzi znajdujących się w nocy na ulicy, robią z miasta chlewu i dobrowolne zniżają się do poziomu zwierzyny. Odpowiedzialność za rozgówniarzonych studentów społeczeństwo każe natomiast ponosić rodzicom nastolatków, że zgodzili się, aby ich niepełnoletnie dzieci wyszły w nocy z domu. Wszyscy stale powtarzają pretensjonalny zwrot "co robi nieletni w nocy poza domem; jest niebezpiecznie powinien siedzieć w domu" Nikt jednak nie powie "co robi w nocy schlane bydło na ulicy; stanowi zagrożenie dla spokojnie zachowujących się trzeźwych ludzi". Skoro więc nastolatkowie dostają "wychowanie" z każdego powodu, a do studentów za brak minimum kultury, zasad oraz szacunku do siebie i innych, społeczeństwo nie ma żadnych pretensji- wychowanie nie jest żadnym "uczeniem zasad", tylko agresją skierowaną w stronę wykluczonych z normalnego życia społecznego nastolatków.
2/ moralność na dwa lata. „Nauczyciele moralności” oburzają się, gdy 16-letni chłopcy korzystają z usług prostytutek a nie mają jakichkolwiek zastrzeżeń moralnych, gdy na dziwki chodzą dorośli mężczyźni. Jeśli wychowanie byłoby uczeniem zasad, kontrowersyjne zachowania seksualne budziłyby jednakowy sprzeciw, bez względu na wiek osób którzy się ich dopuszczają. W rzeczywistości jednak liberalni moraliści krytykują wyłącznie swobodę seksualną nastolatków, natomiast swobodę seksualna dorosłych uważają za przejaw ich wolności. Skoro więc korzystanie z usług prostytutek, seks grupowy czy inne niemoralne (dla konserwatystów) zachowania seksualne są zgodne ze światopoglądem liberałów, negacja takich zachowań w odniesieniu do niepełnoletniej młodzieży jest dowodem, że pouczanie nastolatków stanowi formę agresji wobec nich jako grupy społecznie wykluczonej.  
Wystarczy obniżyć wiek pełnoletności a wszelkie dotychczasowe pretensje do nastolatków za wszystko, o wszystko znikną same.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz